Dlaczego chodzimy do kina, a nie do pleo

15 lutego 2016

Polski wynalazca skonstruował projektor filmowy na rok przed braćmi Lumiere. Dlaczego dziś o nim nie pamiętamy?

Przenieśmy się w czasie do początku XX wieku. Na ulicach spotykamy kamerzystów pochylających się nad skrzynkami na statywach i wymachujących wściekle korbami, by napędzić filmową kliszę. W kinoteatrach możemy obejrzeć czarno-białe nieme filmy o zawrotnej długości 5 minut – bo od dłuższych łzawią oczy, boli głowa i ogólnie odechciewa się sztuki. Projektory są ciężkie, nieporęczne i drogie, dostępne jedynie wąskiej grupie finansistów i zamożnych entuzjastów raczkującej sztuki filmowej.

W tym samym czasie Kazimierz Prószyński filmuje ulice Paryża z dorożki, używając pierwszej na świecie ręcznej kamery z optyczną stabilizacją i automatycznym napędem.

Na swoim koncie ma już udane próby bezprzewodowego przesyłania obrazu, skonstruowanie projektora filmowego na rok przed braćmi Lumiere, eksperymenty z filmem udźwiękowionym oraz tani sposób na pozbycie się męczących drgań…

Przeczytaj cały artykuł

 

Autorzy: Monika A. Koperska, Piotr Skawiński, Dlaczego chodzimy do kina, a nie do pleo,  Gazeta Wyborcza, Nauka, 02.04.2015

Materiały o podobnej tematyce