Czy jest się czego bać? Wielkie Epidemie w dziejach ludzkości

11 marca 2015

Wielkie epidemie to cena, jaką zapłaciliśmy za rozwój cywilizacji. Udomowienie zwierząt, mieszkanie w skupiskach, handel i podróże. Wszystko to sprawiło, że od starożytności nawiedzały nas kolejne zarazy. Jednak najsłynniejsze i najstraszniejsze zaczęły się w średniowieczu. W XII stuleciu szalała ospa, w XIII – trąd, w XIV – dżuma, w XV – syfilis, w XVI – czerwonka, w XVII – gruźlica, a w XVIII – tyfus. W XIX wieku epidemie cholery , a w XX – grypy Hiszpanki łącznie pochłonęły nawet 100 mln ofiar. Mamy XXI wiek. Czego powinniśmy się bać?

Dżuma – czarna śmierć z Chin

Jest koniec XIII wieku – w Europie nastaje „mała epoka lodowcowa” – oziębienie klimatu sprawia, że coraz trudniej o żywność. Jest tak źle, że jesienią 1315 roku rozpoczyna się wielki głód, który potrwa 7 lat. To właśnie on osłabi ludzkie organizmy i wystawi na śmiertelne spotkanie z pałeczką dżumy – Yersinia pestis, pochodzącą z południowo-zachodniej chińskiej prowincji Junna. Przebyła kilkanaście tysięcy kilometrów na statkach lub na grzbietach gryzoni z Azji Wschodniej poprzez Krym, aby dotrzeć do Europy i regionów Morza Śródziemnego. W czasie swojej wędrówki zabiła około 100 milionów ludzi. W historii świata odznaczyła się trzykrotnie. Jak to możliwe, że jedna bakteria powoduje tak duże spustoszenie? Faktycznie, sama nie jest w stanie dużo zdziałać – potrzebny jej gospodarz z obniżoną odpornością, a o takiego w średniowieczu było nietrudno. Na tych co nieprzestrzegają podstawowych zasad higieny mieszkańców miast i wsi czekała straszliwa kara – wysoka gorączka, wymiotowanie krwią, wysypka i śmierć w ciągu 2-7 dni od pojawienia się pierwszych objawów. Kto by pomyślał, że od nieumytych rąk można umrzeć? Dokładnie, chodzi o ryzyko jakie jest związane z brakiem tej rutynowej czynności – pałeczka dżumy, posiada na swojej otoczce wypustki, które produkują toksyny. One z kolei działają blokująco na białka uczestniczące przy fagocytozie, czyli zjadaniu patogenu, powodujących dżumę bakterii. Podsumowując – Yersinia pestis wydziela związki, które blokują reakcje obronne organizmu względem niej. W ten sposób może dalej bytować i rozwijać się w tkankach człowieka, do momentu kiedy zostanie podany antybiotyk. W średniowieczu niestety go nie znano, co było równoznaczne ze śmiercią nosiciela.

Tyfus – choroba tłumu

Zatłoczone więzienia, obozy jenieckie, ale i gorące kraje, takie jak rejony Afryki i Azji południowej to regiony skolonizowane przez bakterie Rickettsia prowazekii, Z natury uwielbiają wędrówki, szczególnie w relacji człowiek-człowiek, lub człowiek-wszy, dlatego można je spotkać różnież w Europie. Efektem kolonizacji wnetrza ludzkiego organizmu są liczne wybroczyny na skórze oraz wysoka gorączka, powodująca na ogół zaburzenia świadomości. Jakby tego było mało, nasz gość powoduje zmiany w płucach i układzie krwionośnym, czego skutkiem jest niedotlenienie. Dlaczego tak maly intuz powoduje tak powazne uszkodzenia? Chory nie umiera od razu – zanim dowie się o swojej chorobie, mijają zazwyczaj dwa tygodnie. Dopiero wtedy pojawiają się nagłe objawy. Ból głowy, gorączka, wzmożone pragnienie – zaczyna się niewinnie, by zakończyć się licznymi grudkami i czerwonymi plamami na skórze. W historii świata tyfus pojawia się wielokrotnie – szczególnie podczas wojen, gdzie dostęp do szczepionki był praktycznie niemożliwy, a poziom ośrodków szpitalnych pozostawiał wiele do życzenia. Pomimo tylu lat, bakterie wywołujące chorobę są pilnie strzeżone, ponieważ świetnie nadają się do konstrukcji broni biologicznej. Łatwo sie przenosi, nie potrzebuje duzo czasu na wylegane, nie jest wymagajacy jesli chodzi o srodowisko bytowe – wystarczy że kilku nieleczonych nosicieli znajdzie sie w duzej grupie osob – mala epidemia gotowa. Gdy dodamy jeszcze fakt, ze w spolecznosci bedzie teraz okres zmniejszonej odpornosci spowodowany chociazby okresem jesienno zimowym mamy gotowy koszmar sprzed lat – pandemie tyfusu. Aby zapobiec podobnemu rozwojowi wydarzeń powińmyśmy sie proflaktycznie szczepić. Jednak jak przekonac ludzi,że warto profilaktycznie chronic sie przed zagrożeniem, które uznano za wymarle ?

Ospa – „Skóra utkana ziarenkami ryżu”

Rok 400 n.e. okazał się początkiem nowego zagrożenia trwającego aż do 1978 r. Ludzkość borykała się z nim przez ponad 1500 lat. Wirus ospy prawdziwej, zwanej fachowo variola major spędzał sen z oczu lekarzom i rodzicom, okazał się prawie nie do pokonania, gdyby nie cudowny wynalazek, jakim była szczepionka. Rezerwuarem zarazków jest człowiek, przez co wyeliminowanie źródła choroby nie było takie łatwe. Pacjent jest zakaźny od momentu wystąpienia gorączki, czyli po około 3-4 dniach po wniknięciu wirusa do organizmu. W tym czasie patogen wnika do węzłów chłonnych, szpiku oraz śledziony. Do zakażenia dochodzi, głównie drogami powietrznymi kropelkowymi lub przez kontakt ze zmianami na skórze chorego – licznymi krostami zawierającymi ropę. Oznacza to, że zarówno lekarze jak i bliscy chcący ulżyć w cierpieniu swoim pacjentom, byli kolejnymi ofiarami wirusa. Rozprzestrzenieniu się wirusa przyczyniały się wilgotne jesienie i wiosny, a więc klimat monsunowy, oraz zanieczyszczone powietrze miast i ośrodków przemysłowych. Wirus osadza się na cząsteczkach kurzu, przez co latwiej wnika do górnych dróg oddechowych – późnej to już kwestia czasu, jak zadomowi się na dwa tygodnie w organach chorego, siejąc spustoszenie, ktore nie leczone prowadzi do śmierci.

„Hiszpanka” – skuteczniejsza niż karabin ?

Trwa I wojna światowa. Ludność Europy, często niedożywiona i osłabiona wędruje po świecie w celu uniknięcia represji wojennych. Nikt jeszcze nie wie, że jest potencjalnym obiektem ataku wirusa grypy. Hiszpanka, bo tak nazwano największą pandemię w latach 1918-1819, przez okolo 2 lat, spowodowała większą śmiertelność niz sama I wojna swiatowa – zmarło na nią ponad 50 milionów ludzi. Sam wirus grypy pochodził od ptaków – stąd prawdopodobnie szybkie rozwinięcie się zachorowań w jednym czasie na całym świecie. Czy można było uniknąć tragedii? Wirusa grypy znał już Hipokrates w 412 roku p.n.e. Pierwsza pandemia pojawiła się nieco później, bo w XVI wieku. Studia przypadków zakażeń, niestety nie pomogły, bo wirus cechował się dużą zmiennością genetyczną – oznaczało to, że zmieniał swoją postać, mutował się, tworząc coraz bardziej oporne na leczenie odmiany. Dlatego co kilka lat występuje epidemia. Do tej pory były trzy: pierwsza pod postacią grypy Hiszpanki, druga prawie 40 lat później w 1957 i ostatnia w 1968 roku. Pomimo szybkiego rozwoju farmacji, na grypę rocznie umiera prawie dwa miliony ludzi.

Epidemia świńskiej grypy H1N1

Wszystko zaczęlo się w upalnych zakątkach Ameryki Południowej, a dokładnie w jednym z meksykańskich labolatoriów. Na świat przyszedł nowy przedstawiciel wirusów – wirus grypy A czyli świńskiej grypy (H1N1). Pomimo iż w 2010 oficjalnie stwierdzono, że pandemia ta trwała od marca 2009 roku i występowała na wszystkich kontynentach świata to spowodoała dużo mniejsze straty w ludności niż jej poprzednie wersje. Władze państwowe, po zanotowniu chociażby kilku przypadków chorobowych w różnych miejscach o jednym czasie zadecydowały o podjęciu zorganizowanych działań mającym na celu zminimaliowanie zagrożenia rozprzestrzeniem się chroby. Należało do tego między innymi szybkie zaprojektowanie i zastosowanie szczepionki oraz izolacja potencjanych nosicieli takich jak zwierzęta, ze szczególnym uwzględnieniem świń. Te zwierzęta hodowlane stały sieę najbardziej poddatne na działanie wirusa. Stanowią one jedne z podstawowych rodzajów zjadanego przez nas mięsa stąd tak duże zagrożenie przeniesieniem się patogenu z organizmu zwierzęcia na człowieka. Sam wirus grypy A powoduje takie same efekty jak standardowe przeziębienie – dlatego tak trudno ją rozpoznać.

Zwykłe zatrucie czy epidemia cholery?

Wiek XIX to zdecydowanie czas cholery. Epidemia pochłonęła która pochłonęła 40 mln ofiar dla porównania w wyniku zachorowania na grypę w tym samym czasie życie straciło 20-25 mln ludzi. Dlaczego cholera prześcigła grypę w liczbie zgonów ? W odróżnieniu od Hiszpanki, cholerę wywołuje bakteria – przecinkowiec cholery (Vibrio cholerae), bytujący w zanieczyszczonej wodzie, która wydaje się zdatna do picia. Człowiek może zatem zarazić się przez drogę pokarmową. Cholera wywołuje objawy charakterystyczne jak dla zwykłego zatrucia. Głównym objawem jest biegunka spowodowana wytwarzanymi przez bakterie toksynami. Są na nią wrażliwe głównie jelita – wzmaga ona ruchy robaczkowe tzw. perystaltykę oraz upośledza wchłanianie wody z krwii do jelit. W wyniku tego organizm odwadnia się co powoduje zaburzenia gospodarki wodno-elektrolitowej. Skóra chorego jest wysuszona, oczy zapadnięte. Problemy dotyczą także funkcjonowania mięśni. Okres wylęgania cholery, tzn. okres od zakażenia do wystąpienia pierwszych objawów, jest bardzo krótki – od mniej niż 1 doby do 3-5 dni. Nieuzupłnanie płynów prowadzi do spadku ciśnienia krwi i ogólnego osłabienia organizmu. To z kolei prowadzi do śpiączki, a później zgonu. U podłoża biegunki leży wzmożenie ruchów robaczkowych jelit (perystaltyka), upośledzenie wchłaniania wody i przenikanie płynnych składników krwi do jelit.

W morzu krwi – gorączka Ebola

Gorączka krwotoczna Ebola początkowo siała postrach w krajach Afryki, później przeniosła się w rejony Europy, gdzie znacząco zmniejszyła lczbę ludności. Pacjenci ginęli głównie, dlatego że choroba rozwijała się bardzo szybko, a brak lekarstwa pododował że pomoc była praktycznie nie możliwa. Chorzy tracili mnóstwo krwi, a nikt nie znał stosownego wytłumaczenia jak to się dzieje. Dodatkowo choroba bardzo szybko się rozprzestrzeniała powodując nowe ogniska epidemii. Dopiero na początku XX wieku opisano wirusa. Okazało się że należy on do RNA-wirusów z rodziny Filoviridae. Groźne dla ludzi są 3 z 4 znanych biotypów wirusa – czyli: Ebola-Zaire, Ebola-Sudan oraz Ebola-Ivory Coast (Cote d’Ivoire). Wirus jest wiecznie żywy – nadal borykają się z nim kraje afrykańskie – szczególnie Gwinea i Liberia. Niestety, pozbycie się wirusa jest bardzo trudne – pomimo szeregu badań i doświadzczeń naukowcy nadal nie znają leku, który mógłby być bezpośrednio podanym specyfikiem przy chorobie. Możliwe jest tylko leczenie objawowe, pozwające ograniczyć wewnętrzne krwotoki. Obecnie pracuje się nad szczepionką mogącą zmniejszyć objawy, a może nawet wyeliminować wirusa.

Wąglik – “Choroba brakarzy wełny”

Dlaczego akurat brakarzy, a nie “chorobą odzwierzęcą” ? Uzasadnenie jest proste – najpierw wykryto laseczkę wąglika u ludzi, a dopiero poźniej zdano sobie sprawę że łatwo można zarazić się także od zwierząt. Pierwszymi ofiarami na początku XVIII wieku byli pracownicy zajmujący się obróbką włókien pochodzących od zwierząt. Dlaczego akurat oni ? – chropowata powierzchnia materiłu była doskonałym siedliskiem dla przerwalników laseczki wąglika. Wystarczył kontakt przez skórę, aby kolejna osoba stała się nosicielem. Zarazić można się było także przez drogę oddechową oraz pokarmową. Nic w tym dziwnego że ludność tak bardzo bała się tej zarazy. Co ciekawe nosiciel bakterii nawet przez dwa miesiące mógł żyć w niepewnościości – tyle bowiem trwa okres “wylęgania” czyli czasu do pojawienia się pierwszych objawów. Nie należą one do przyjemnych – gorączka, duszący kaszel, wymioty oraz charakterystyczne “wodobrzusze” czyli przedostanie się płynów do otrzewnej. Nieleczone objawy prowadzą do śmierci w ciągu 36 godzin. Pomimo że od ostatniej epidemii upłynęlo już dużo czasu, ponadto zdążyliśmy wynaleźć już odpowiednie antybiotyki, to wąglik nadal sieje postrach. Przykładem były koperty wysyłane do przypadkowych ludzi w USA z przetrwalnikami wąglika. Od tego wydarzenia zdecydowano zachować jego szczepy w kilku najlepiej strzeżonych labolatoriach na świecie – międy innymi w Atlancie.

Materiały o podobnej tematyce